Cześć.
Ahh, jak zajebiście jest. Ale nie chce mi się normalnie mówić czemu :P W środę albo czwartek, pryskaliśmy się wodą <lol2>. Później kilka dni bawiliśmy się jak zwykle w podchody. Nie mogli nas znaleźć, więc się rozdzielili i były pobite gary. W sobotę byłam na urodzinach kuzyna, z Maniuu sobie poszliśmy nad Bolimke i znalazłyśmy piłkę z Teletubisiami, i ją pchaliśmy po wodzie, kijkiem. <lol2>. W Poznaniu byłam wczoraj i do szkoły nie szłam, kupiłam w H&M sukienkę, spodenki i bluzkę. Dzisiaj znowu żmudny dzień w szkole :P A jak wracałam było tak gorąco, nogi miałam mokre bo miałam adidasy XDD. Ostatnio mi się nudziło i zrobiłam około 50 zdjęć do Nikczemnej Gry, cieszycie się, co? Ah, nie muszę pytać się, ja to wiem. Więc dzisiaj będzie NG.
NIKCZEMNA GRA
ODC 9
Ashlee usiadła na ławkę i zaczęła płakać. Nikt nie wiedział co ma robić, jak tylko czekać na karetkę. Blondynka wiedziała, że Jay może już nie żyć, ale wierzyła że żyje. Ale płakała, i płakała.
- No gdzie ta karetka?! - Krzyczała Katie.
- Nie wiem, on zaraz umrze jeśli jeszcze żyje. - Powiedział jeden nieznajomy.
- O patrzcie, jedzie! - Krzyknęła kasjerka z jednego sklepu spożywczego.
- Dzień dobry, proszę się odsunąć. - Odparł lekarz.
- Żyje, ale trzeba będzie go szybko przewieść do szpitala. - Oznajmiła lekarka.
- A co z nim będzie? - Dopytywali się przechodnie.
- On nie może umrzeć! - krzyczała Ashlee.
- Jest w ciężkim stanie, ale chyba wyjdzie z tego. - Powiedział lekarz.
- CHYBA? Pan chyba żartuje, on musi z tego wyjść! - Odparła blondynka.
- Dobra na trzy, kładziemy go na nosze. - Oznajmił lekarz.
- Dobrze. - Powiedziała lekarka.
- 1... 2... 3!
- A teraz zanieśmy go szybko do karetki. - Odparła lekarka.
Lekarze wsiedli już do karetki, a Katie pocieszała Ash.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - Mówiła Katie.
- ;( On musi żyć! Musi! - krzyczała blondynka.
- Dzień dobry. - Powiedział nieznajomy głos.
- Dzień dobry. - Odpowiedziały przyjaciółki.
- Jestem komisarz Ben Kutcher - powiedział nieznajomy głos.
- Aha.
- Panie pójdą za mną do miejsce zdarzenia. - Powiedział komisarz.
- Dobrze, już idziemy. - Odparła Katie.
- Więc pani była świadkiem tego zdarzenia?
- Nie do końca, byłam wtedy w łazience. - Powiedziała Ashlee.
- Aha, a co pani wiadomo w tej sprawie? - Spytał komisarz.
- Ja wiem chyba kto to zrobił. - Powiedziała Ash, i zaczęła płakać.
- Tak?
- Taki... ch... dwóch...- Płakała blondynka.
- Jakich?
- Nie... pamiętam... już imion.... ;(
- Aha, a może pani coś wie? - Spytał komisarz Kutcher.
- Wiem tylko tyle, że 4 facetów porwało moją przyjaciółką, jeden ją zgwałcił, jeden pomógł jej uciec i został postrzelony. - Odparła Katie.
- Aha, to już coś.
- Jeden miał na imię Patrick mój były chłopak, jeden chyba David z tego co opowiadała mi Ashlee.
- Dobrze to chyba na tyle. - Odparł komisarz.
- Dobra, to jedziemy do szpitala teraz. - Powiedziała Ashlee.
- Jasne, już dzwonię po taksówkę. - Oznajmiła Katie.
- A może ja panie podwiozę? - Zapytał komisarz.
- Bardzo chętnie.
W szpitalu;
- Niedawno został przywieziony, postrzelony chłopak gdzie on teraz jest? - krzyczała Ashlee.
- Jest na sali operacyjnej, proszę poczekać. - Powiedziała pielęgniarka
- Ale co z nim jest?
- Nie wiem, jest na sali operacyjnej. Proszę czekać.
Ashlee i Katie usiadły na krzesło i czekały dobre 2 godziny, w końcu wyszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nim jest? - Spytała się Ashlee.
- Jest w ciężkim stanie, ale wyjdzie z tego. - Powiedział lekarz.
- A to dobrze, a mogę z nim porozmawiać?
- Jest w śpiączce, powinien się obudzić w ciągu tygodnia.
- W ciągu tygodnia? Tak długo!
- To szybko, niektóre przypadki pozostają w śpiączce kilkadziesiąt lat. - Odparł lekarz.
- Ehh, obudź się proszę! - Mówiła blondynka.
- Ashlee, chodźmy już. Przyjdziemy jutro. - Powiedziała Katie.
- Nie! Ja tu zostaję!
- Jak wolisz ja idę, radzę ci to samo.
- Hmm, masz rację. Chodźmy. - Oznajmiła blondynka.
Miesiąc później w domu Ashlee, zadzwonił telefon.
- HALO?
- ...
- Ale jak to uciekł!?
Nudne wiem. Ale później, już będzie akcja.
Sul! Sul!
Ahh, jak zajebiście jest. Ale nie chce mi się normalnie mówić czemu :P W środę albo czwartek, pryskaliśmy się wodą <lol2>. Później kilka dni bawiliśmy się jak zwykle w podchody. Nie mogli nas znaleźć, więc się rozdzielili i były pobite gary. W sobotę byłam na urodzinach kuzyna, z Maniuu sobie poszliśmy nad Bolimke i znalazłyśmy piłkę z Teletubisiami, i ją pchaliśmy po wodzie, kijkiem. <lol2>. W Poznaniu byłam wczoraj i do szkoły nie szłam, kupiłam w H&M sukienkę, spodenki i bluzkę. Dzisiaj znowu żmudny dzień w szkole :P A jak wracałam było tak gorąco, nogi miałam mokre bo miałam adidasy XDD. Ostatnio mi się nudziło i zrobiłam około 50 zdjęć do Nikczemnej Gry, cieszycie się, co? Ah, nie muszę pytać się, ja to wiem. Więc dzisiaj będzie NG.
NIKCZEMNA GRA
ODC 9
Ashlee usiadła na ławkę i zaczęła płakać. Nikt nie wiedział co ma robić, jak tylko czekać na karetkę. Blondynka wiedziała, że Jay może już nie żyć, ale wierzyła że żyje. Ale płakała, i płakała.
- No gdzie ta karetka?! - Krzyczała Katie.
- Nie wiem, on zaraz umrze jeśli jeszcze żyje. - Powiedział jeden nieznajomy.
- O patrzcie, jedzie! - Krzyknęła kasjerka z jednego sklepu spożywczego.
- Dzień dobry, proszę się odsunąć. - Odparł lekarz.
- Żyje, ale trzeba będzie go szybko przewieść do szpitala. - Oznajmiła lekarka.
- A co z nim będzie? - Dopytywali się przechodnie.
- On nie może umrzeć! - krzyczała Ashlee.
- Jest w ciężkim stanie, ale chyba wyjdzie z tego. - Powiedział lekarz.
- CHYBA? Pan chyba żartuje, on musi z tego wyjść! - Odparła blondynka.
- Dobra na trzy, kładziemy go na nosze. - Oznajmił lekarz.
- Dobrze. - Powiedziała lekarka.
- 1... 2... 3!
- A teraz zanieśmy go szybko do karetki. - Odparła lekarka.
Lekarze wsiedli już do karetki, a Katie pocieszała Ash.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - Mówiła Katie.
- ;( On musi żyć! Musi! - krzyczała blondynka.
- Dzień dobry. - Powiedział nieznajomy głos.
- Dzień dobry. - Odpowiedziały przyjaciółki.
- Jestem komisarz Ben Kutcher - powiedział nieznajomy głos.
- Aha.
- Panie pójdą za mną do miejsce zdarzenia. - Powiedział komisarz.
- Dobrze, już idziemy. - Odparła Katie.
- Więc pani była świadkiem tego zdarzenia?
- Nie do końca, byłam wtedy w łazience. - Powiedziała Ashlee.
- Aha, a co pani wiadomo w tej sprawie? - Spytał komisarz.
- Ja wiem chyba kto to zrobił. - Powiedziała Ash, i zaczęła płakać.
- Tak?
- Taki... ch... dwóch...- Płakała blondynka.
- Jakich?
- Nie... pamiętam... już imion.... ;(
- Aha, a może pani coś wie? - Spytał komisarz Kutcher.
- Wiem tylko tyle, że 4 facetów porwało moją przyjaciółką, jeden ją zgwałcił, jeden pomógł jej uciec i został postrzelony. - Odparła Katie.
- Aha, to już coś.
- Jeden miał na imię Patrick mój były chłopak, jeden chyba David z tego co opowiadała mi Ashlee.
- Dobrze to chyba na tyle. - Odparł komisarz.
- Dobra, to jedziemy do szpitala teraz. - Powiedziała Ashlee.
- Jasne, już dzwonię po taksówkę. - Oznajmiła Katie.
- A może ja panie podwiozę? - Zapytał komisarz.
- Bardzo chętnie.
W szpitalu;
- Niedawno został przywieziony, postrzelony chłopak gdzie on teraz jest? - krzyczała Ashlee.
- Jest na sali operacyjnej, proszę poczekać. - Powiedziała pielęgniarka
- Ale co z nim jest?
- Nie wiem, jest na sali operacyjnej. Proszę czekać.
Ashlee i Katie usiadły na krzesło i czekały dobre 2 godziny, w końcu wyszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nim jest? - Spytała się Ashlee.
- Jest w ciężkim stanie, ale wyjdzie z tego. - Powiedział lekarz.
- A to dobrze, a mogę z nim porozmawiać?
- Jest w śpiączce, powinien się obudzić w ciągu tygodnia.
- W ciągu tygodnia? Tak długo!
- To szybko, niektóre przypadki pozostają w śpiączce kilkadziesiąt lat. - Odparł lekarz.
- Ehh, obudź się proszę! - Mówiła blondynka.
- Ashlee, chodźmy już. Przyjdziemy jutro. - Powiedziała Katie.
- Nie! Ja tu zostaję!
- Jak wolisz ja idę, radzę ci to samo.
- Hmm, masz rację. Chodźmy. - Oznajmiła blondynka.
Miesiąc później w domu Ashlee, zadzwonił telefon.
- HALO?
- ...
- Ale jak to uciekł!?
Nudne wiem. Ale później, już będzie akcja.
Sul! Sul!