środa, 30 czerwca 2010

78. Pewna dziwna historia...

1 komentarz:

Hejka.
Wczoraj byłam nad jeziorem <3 Z Zombkiem =* Miała być Agata, ale nie przyszła. Znowu wyszło mi to uczulenie na całym ciele od zeszłego roku mi wychodzi, dziwne. Dostałam udaru słonecznego jak chodziłam to miałam czarno przed oczami, dosłownie nie widziałam nic -.-  i poszłyśmy z Zombkiem w cień, jak przeszło mi to wróciłyśmy na słońce i pływałyśmy, opalałyśmy się i dobrze a potem znów źle, i poszłam sama w cień. Siedziałam z pół godziny i pojechałam, ale tak mi było nie dobrze, i usiadłam na chodniku. Potem szłam z rowerem pod górkę bo nie mogłam jechać ;< I wysłałam kuzynce sms'a, czy bym mogła wpaść bo mi nie dobrze, zgodziła się. Powiedziałam, że będę za chwilę a byłam kilka ulic dalej, ale rowerem blisko przecież. Ciocia mnie nakarmiła ;dd I zostawiłam u niej rower, dzisiaj albo jutro po niego pójdę a jutro do niej pójdę ;P

  

Pewna dziwna historia...
p.s w ogóle nie mam dodatków z neta, jak i wymarzonych podróży, czy kariery.... Ale będę mieć niedługo. I tam recenzję, chociaż pewnie wielu z was już ją czytało albo sami posiadacie te owe dodatki. ;d

   
To jest Elena Francis, jest świetną gitarzystką. Kocha rocka i swoje okulary zerówki. Jest zapaloną wegetarianką, kocha zwierzęta. 

    
Elena wdała się w pewien dziwny romans, z duchem. A dokładniej Tragicznym Klaunem. Nie kochała go, to była dla niej wielka przygoda. Miała jego nagrobek w swoim plecaku, ale zniknął kiedy zagrałam inną rodziną o_O.

    
Z tego dziwnego romansu powstało dziecko-duch. Elena nie wiedziała, że jest w ciąży dopóki nie odeszły jej wody i nie zaczęła rodzić, nie czuła obecności ducha w jej brzuchu... Elena była zawiedziona nie wyobrażała sobie życia sławnej gwiazdy rocka z dzieckiem a na dodatek duchem, które nazwała Benji.

   
W końcu rozstała się z Tragicznym Klaunem, chciała wieść normalne życie, mimo tej jednej wpadki, ale powoli zakochiwała się w Benjim.

    
Elena, żeby utrzymać siebie i Benjiego zarabiała grając na napiwkach, nie wiele to dawało ale mieli co jeść... 

     
W końcu poznała Connora, i na dodatek to ona się mu oświadczyła.... Oczywiście zaskoczony tym faktem, zgodził się.

    
W tym samym dniu wzięli, cichy, prywatny ślub.

    
Benji rósł, a mama starała się przyzwyczaić do jego obecności Connora.

     
Przyszła pora na to, żeby nasz dziecio-duch wybrał się do szkoły. Jego rówieśnicy bali się jego, a on był tym faktem zawiedziony... Chciał znaleźć kolegów z którymi mógł by grać w piłkę.

    
W końcu Elena znowu była w ciąży, tym razem z Connorem i urodziła śliczne, zdrowe bliźniaczki. Rodzice byli bardzo szczęśliwi i nazwali je Izzie i Lily. Trochę też zaniedbali Benjiego.

      
Nadeszła pora na pierwsze urodziny bliźniaczek, na zdjęciu dumny ojciec z Izzie przy torciku.

    
Mama chętnie uczyła dziewczynek podstaw życiowych takich jak np. chodzenie. Na zdjęciu znowu Izzie.

    
Izzie jak i jej siostra Lily były bardzo umuzykalnione, miały to po mamusi.

    
Lily i Izzie były dwoma skarbami w głowie Eleny i Connora. Miały najlepsze zabawki, i prawie wszystkie modele lalek Barbie.

    
Elena chociaż miała trójkę dzieci i męża, została w końcu gwiazdą rocka. Kochała dawać koncerty, i to jak publiczność śpiewała jej piosenki.

    
Bliźniaczki urosły i musiały iść do szkoły. Były w przeciwieństwie do ich przyrodniego brata bardzo popularne, takie szkolne ale młode gwiazdki. Ciekawe czemu? Czy to dlatego, że były bardzo przyjazne i przebojowe czy też dlatego, że ich mama to gwiazda rocka.

    
Mama zajeżdżała różową limuzyną, szpan na wsi. 

      
Elena kochała rozdawać autografy, nawet jej najlepsza przyjaciółka Candice nie mogła powstrzymać się od tego, żeby dostać ten wymarzony autograf.

    
A co z Benjim? Dorósł i wyprowadził się od rodziców, teraz jest zakochany w Jane i nie zamierza tego popsuć. 


c.d.n
dalej jest fajnie, ma jeszcze… coś.

SUL, SUL <3

piątek, 25 czerwca 2010

77. "Ale to już było i nie wróci więcej..."

Brak komentarzy:

  
(c) Katie <3

heeej.
Nie martwcie się tytułem, nie odchodzę. Ale jednak odchodzę z podstawówki, wiem, że zobaczę moich znajomych i w ogóle... Ale jednak ta tęsknota ;< Próbowałam płakać, ale się nie dało... Nie mogę płakać już od kilku tygodni i nie wiem o co cho ;< W przedstawieniu nie brałam udziału chociaż chciałam, ale i tak się świetnie bawiłam. To przykre tak odchodzić ;< No i co, że mam złotą tarczę ;| Kurdee, tak mi się chce ryczeć.... Rodzice podpisywali taką listę by było kilka a może kilkanaście osób w jednej klasie w gimnazjum... Pożegnałam się z wszystkimi jakbyśmy się nie mieli nigdy spotkać a przecież spotkamy. 
Chciałam dodać jakieś fotki z mojej rodzinki, ale znowu? Hehe. Ale tym razem z trójki, w jednej rodzince co dziewczyna jest gwiazdą rocka, ma 6 córek! Trzy pary bliźniaczek. Matko boska!
Jutro dodam ;* Poczekacie ^^ znowu...


poniedziałek, 14 czerwca 2010

76.Obrazki / Prezenty

Brak komentarzy:

    
kredytujesz

dzień dobererek.
Od soboty nie wiele się zmieniło. Dzisiaj oddali nam testy szóstoklasisty ;-) Dostałam 37 punktów, haha. Sie ma ten talent ;dd.Szósty odcinek mam ale nie wiem kiedy dodam. A mam już siódmy, z nową czołówką. A dziś notka taka krótka ;* A niech Anarchia się odwali, wiesz moje życie... A ty mi droga powiedz co ty słuchasz?

OBRAZKI ;-)
 
   
   

Sul! Sul!
p.s zostałam zmuszona dla pozdrowienia dla adrianny.

sobota, 12 czerwca 2010

75. Przeżycia z nad morza / Groundeyowie

Brak komentarzy:

    
kredytujesz.

BUM SIAKALAKA ZAJEBALI MI SKŁADAKA.

witam szanownych panów i szanowne panie.
Wczoraj wróciłam z wycieczki na Hel. W czwartek za piętnaście piąta zbiórka, mama obudziła mnie jakieś dwadzieścia po czwartej! Spóźniłam się na zbiórkę trzy minuty a tam wszyscy w autobusie, a wyjazd miał być o piątej. A zawsze kurde wyjeżdżaliśmy później... Chcieliśmy siedzieć z tyłu, ale szósta b się wjebała... debile -.- tak za nimi nie przepadamy. Siedzieliśmy tak pośrodku autobusu a my z Anią mieliśmy najlepsze miejsce, mogłyśmy wyprostować nogi a inni jak mieli je całkiem zgięte było im ciasno, hahaha. Zatrzymaliśmy się na Orlenie i tam czekaliśmy na drugi autobus godzinę, bo tamci wyjechali o szóstej... Tam spędziliśmy chyba z dwie godziny. W autobusie otwierali okna w dachu, więc klima nic nie dawała oprócz chłodnego powiewu, chyba tak robli bo nie działała, jeszcze firanki w oknach na pół okna a słońce raz z tamtej a raz z tamtej. Drugi autobus miał rolety na całe okna i klimę... A nam włączyli w telewizorze: Kurczaka Małego, Madagaskar, Asterix i Obelix kontra Cezar - bajka, Zboczoną bajkę Lew Król Dżungli, buahahahaha a potem film ale jak były sceny łóżkowe to wyłączyli. Na Helu coś tam zwiedzaliśmy, i w czasie wolnym kupiłam dwie bransoletki i breloczek. Pozdro dla sprzedawcy z Helu, umie wcisnąć każdy kit... Andrzejowi wcisnął różowego pieska-torebkę z napisem princessa. Potem jechaliśmy zwiedzać latarnię morską i jak schodziliśmy z góry to mi telefon spadł gdy wyciągałam bluzkę która weszła do kieszeni ale nic się mu nie stało on jest wytrzymały. Jak dojechaliśmy do latarni to tam był taki sklepik i wszyscy rzucili się na pinsy! Kupiłam z takim wychudłym kotem. Po latarni też był sklepik i kupiłam sobie breloczek z moim imieniem. A potem jeszcze pinsa z napisem Punk's Not Dead. No i w hotelu się zakwaterowaliśmy byłam z Anią, Pauliną i Vanessą. Na przeciwko nas miały pokój Ola, Daria, Maja i Agata, a nad nami prosto Królik, Pawcio, Buła i Andrzej. Poszliśmy na żarcie była zupa pomidorowa z ryżem którą zjadłam i mielonego z ziemniakami po którego nawet nie poszłam, podobno był ohydny. Siedzieliśmy sobie w pokojach i tam różne rzeczy robiliśmy. Poszliśmy na spacer koło dwudziestej w Pucku bo tam spaliśmy. Po 22 chłopcy musieli opuścić nasz pokój, grałyśmy z dziewczynami w butelkę i takie tam... Wzięły mi Grubego(to mój misiu) i zaczęły sobie nim rzucać, i nie chciały mi oddać jak się położyłam a raczej skoczyłam na łóżko, zarąbałam głową o grzejnik i mam sińca na głowie, poszłam do łazienki i się nie odzywałam a one myślały, że coś mi się stało ^^ Myłyśmy się w umywalce bo strach było wejść pod prysznic. Na śniadanie szwedzki stół. Pojechaliśmy do Gdyni tam byliśmy w oceanarium i płynęliśmy statkiem pirackim dragon. Czas wolny był i kupiłam mamie bransoletkę, sobie wisiorek, Henrykę czyli takiego stworka z oczami z guzików, Henryka już przeżyła swój pierwszy raz z Lizusem. I jechaliśmy długo, a w między czasie weszliśmy na obiad który mieliśmy zarezerwowany. Był kotlet z kurczaka, ziemniaki i surówka, zjadłam tylko ćwiartkę kotleta. Poszłyśmy się z Agą przebrać i chciałyśmy zanieść rzeczy a babka zamknęła autobus i nie można było wejść a my chciałyśmy jeszcze sobie coś kupić do jedzenia a portfele zostały w autobusie. Potem zaczęło lać i tylko chwila do autobusu a już całe mokre, no i wracaliśmy i było strasznie gorąco... W autobusie rzucaliśmy glutami, Kamil kupił takiego czarnego co się wydawało że się zaraz wyleje a Królik wysmarował nim twarz Andrzejowi, Andrzej miała całą twarz w czarne kropki wyglądało jakby ktoś na niego zwymiotował. Wiem, że się rozpisałam jak nigdy w życiu, ale i tam o wszystkim nie opowiedziałam.

    

GROUNDEYOWIE

   
Ona – Alicia, wesoła, pogodna,kochająca dzieci, zawsze uśmiechnięta, słodka. Lubi gotować i opalać się.Pracuje jako przedszkolanka. 
On – Jack, zabawny, pracowity, uparty, jak coś zacznie to skończy. Lubi pływać i grillować. Obecnie ciągle poszukuje pracy, nie może jej znaleźć przez swoje idee pracy.

   
Alicia była w ciąży, dokładnie w około 2 miesiącu. Kiedy się o tym dowiedziała, była prze szczęśliwa. Był jednak problem, nie mieli pieniędzy. Alicia siedziała w pracy jak najdłużej, a Jack szukał pracy. Ona postanowiła poczytać książki o macierzyństwie.
   
Chociaż pieniędzy ciągle brakowało, Alicia przygarnęła ze schroniska pieska, słodkiego, małego pieska.Była to samiczka, nazwała ją Dafi.
    
U Alicii brzuch się powiększał.Jack uwielbiał go dotykać i czuć małą istotkę w środku.

      
Groundeyowie bardzo się kochali nie kryli się ze swoimi uczuciami.

  
Tak, i nadszedł ten ciepły, letni wieczór, kiedy u Alicii pojawiły się skurcze i odeszły wody. Zaczął się poród, wkrótce na świat miało przyjść ich pierwsze dziecko.

    
Alicia urodziła zdrową, śliczną dziewczynkę. Ale po porodzie zemdlała,zrobiło jej się słabo, umierała...


wiem, że nudne, ale zobaczycie czy Alicia przeżyje czy Jack będzie samotnie wychowywał córkę.

    
pozdrowienia dla;
Ani
Paulinki
Vanessy
Majki
Oli
Darii
Agaty
Zombka
Brygidy
Królika
Buły
Pawcia
Andrzeja

oraz
dla całej elity i tych którzy odwiedzają mój blog.


cyaaaa ;*

Szablon wykonany przez Tyler
« »