Dzisiaj ostatnia przed moim dwutygodniowym wyjazdem na Krym. Już jestem brązowa, to dopiero co to będzie jak wrócę. Wczoraj byłam nad jeziorem i wyszły mi jakieś krosty i myślałam z kuzynką, że to od wody a później, że może od kremu do opalania. Wykąpałam się, i zaczęły schodzić. Fajnie było ^^. Dzisiaj byłam na zakupach, odebrałam mamy buty od szewca i kupiłam sobie dwie bluzki, japonki i zostało mi 15 zł ze 100zł. W każdym sklepie przecena o 50%. Cudnie. To pierwszego sklepu wchodziłam 3 razy. 1 raz nic nie upatrzyłam, drugi raz aby zapytać<lol2> Tylko mało było XS :< Dzisiaj NG, na początku będzie nudne i obyczajowe, ja nie się gdzie leży bluzka z wystawy, a trzeci raz zaczęłam znajdować ładne rzeczy i przymierzać chcę z tego opowiadania jakiegoś kryminału robić! Zapamiętajcie.
NIKCZEMNA GRA
ODC. 15
DING DONG! Rozległ się dźwięk dzwonka.
- Kogo znowu niesie? - Pomyślała Ash i poszła otworzyć drzwi.
- Dzień dobry. - Powiedział nastolatek.
- Witam.
- Mam przesyłkę - kwiaty dla panny... - I tutaj zaczął czytać nazwisko. - Katie Cruise.
- Aha, mam podpisać? Bo Katie śpi. - Odparła Ashlee.
- Dobrze. - Oznajmił i wskazał palcem miejsce podpisu. - Dobra, to do widzenia.
- Do widzenia. - Odpowiedziała Ash, i położyła kwiaty na stole, a sama postanowiła zrobić śniadanie, chociaż marna była z niej kucharka.
- Mmmm! Co tak ładnie pachnie? - Spytała Katie.
- Kwiaty. - Odpowiedziała Ashlee.
- Od Jaya? Fajny z niego facet, kwiaty ci przynosi.
- One są dla ciebie!
- Dla mnie?
- Tak dla ciebie, na pewno od Chrisa, bo od kogo innego?
- O jest liścik przeczytam sobie.
Katie przepraszam, ja naprawdę nie chciałem.
Bardzo proszę, nie zrywaj tej przyjaźni.
Błagam.
MattBardzo proszę, nie zrywaj tej przyjaźni.
Błagam.
- O rety, muszę wyrzucić ten liścik, żeby Chris nie zobaczył. Ale jak zapyta się od kogo? - Pomyślała Katie, i usiadła do stołu zjeść tosta.
- Wiesz Ash. - Zaczęła Kat.
- No nie wiem. - Zaśmiała się Ashlee.
- No bo widzisz... - Ciągnęła dalej Katie.
- Nie też nie widzę.
- Ja... pocałowałam Matta.
- Że co? Ale przecież, ty chodzisz z Chrisem.
- No wiem, i w tym problem. Te kwiaty są od niego. Pisze w nich, że przeprasza i mamy zostań przyjaciółmi.
- No więc w czym problem?
- Bo ja go chyba kocham, ale Chrisa też kocham! Ja już nie wiem! - Oznajmiła i zaczęła płakać.
- Skarbie, nie płacz. Jakoś się ułoży. - Pocieszała ją blondynka.
- Możliwe. Ale jeśli nie? Jeśli Chris się dowie, co mam zrobić z tymi kwiatami?
- Możemy powiedzieć, że są moje od Jaya.
- A jak zapyta się Jaya o kwiatach? To ten nic nie będzie wiedział. - Płakała Katie.
- No racja, to można powiedzieć, że są od pani Stanisławy.
- Tak jasne, pani Stanisława przysłała nam róże, mądrze myślisz Ashlee.
- No jejku, to ja nie wiem już. Idź się lepiej ubierz, i popracujemy w ogrodzie.
- Dobra, najwyżej coś się wymyśli i teraz idę się przebrać.
- O kurna! - Krzyknęła Ash.
- Co się stało?
- Wylałam kawę na bluzkę, muszę iść się przebrać. Ałć! Parzy!
- O matko. - Mruknęła pod nosem Kat.
- Męczące te strzyżenie tych krzaków. - Odparła Ashlee.
- No racja, ale ktoś to musi zrobi. Nie?
- No, ale niestety musimy to być my.
- Nom.
- Cześć dziewczyny! - Krzyknął Chris i pocałował Katie.
- Hej. Idziemy już na zakupy? - Spytała się Kat.
- Dobra, no to do zobaczenia Ash!
- Paaaa! - Odkrzyknęła blondynka.
- Może najpierw pójdziemy coś zjeść? - Spytał Chris.
- Dobrze, do KFC?
- Możemy, ale słyszałem, że mają remont i jest zamknięte.
- Aha, to pójdziemy do jakiejś zwykłej restauracji.
- Dobra, kotku. Może od razu zjemy w "Kuchciku" w Galerii Handlowej, tak musimy kupić ziemniaki.
- Świetny pomysł.
- Może usiądziemy tam? - Zapytała Katie i wskazała na stolik.
- Oczywiście, fajne miejsce. - Odpowiedział jej chłopak.
- Dzień dobry? Co dla państwa? - Zapytała kelnerka.
- Ja poproszę Chili Con Carne - Odparł Chris.
- A dla mnie, danie dnia.
- Dobrze, zamówienie przyjęte.
- Patrick cię nie prześladuje? - Spytał Chris.
- Haha! Chciałoby się, nie mówiłam ci, ale on jest zastępczym perkusistom w "Paramore".
- Szlak by to trafił! Co za osioł pojebany!
- Chris, spokojnie. Uspokój się, wszyscy na nas się gapią.
- Jak mam być spokojny, jak ktoś zagraża mojej dziewczynie!?
- Na razie nic mi nie zrobi, przy Matt'cie i Miley.
- No na szczęście.
- Proszę, to państwa zamówienie. - Rozległ się głos kelnerki.
- Bardzo dziękujemy. - Powiedziała Kat.
- A ja życzę smacznego!
- Katie, może już pójdziemy na po te ziemniaki. - Zaczął Chris.
- Poczekaj, jeszcze nie skończyłam i od kiedy to ty się tak palisz do zakupów?
- No bo... no... jest... taki ważny mecz dzisiaj.
- Faceci...
- Coś mówiłaś?
- Nie, nic nic. Dobra, chodźmy już po te ziemniaczki. - Powiedziała Kat.
- Okej. Ty prowadź, ja się gubię w tych sklepach. Haha!
- Wybierz jakieś ładnie ziemniaki, a ja rozejrzę się za marchewką. - Oznajmił Chris.
- Dobrze, hmm... Może te? - Spytała Katie i pokazała ziemniaki.
- Dobre. Kupuj.
- O boże, o boże! Ja nie wierzę, nie wierzę. Jejku, zaraz się posikam! - Krzyczał sprzedawca.
- Co się stało? - Spytał Chris.
- Tatatatata... tam jest Katie z zespołu Paramore. - Zachwycał się sprzedawca.
- No jest, i co w tym dziwnego. Kupuje warzywa na dzisiejszy obiad.
- Katie, Katie mogę z tobą zdjęcie? O tak dzięki, jesteś super. A teraz masz tu pan aparat i rób zdjęcie, tylko, żebym ładnie wyszedł.
- Okej. - Odparła Katie razem z Chrisem.
- Więc proszę uśmiech i pstryk! - Krzyknął Chris.
Cześć, tu Matt. Nie mogę teraz rozmawiać, zostaw wiadomość po sygnale.
- Cześć, Matt. Przepraszam za wczoraj. Bądźmy przyjaciółmi, pozdrawiam Katie. - Nagrała się Kat, na pocztę głosową Matta.
DING - DONG, rozległ się głos dzwonka.
- Dzień dobry. - Powiedziała nieznajoma.
- Yyy, dzień dobry. Kim pani jest? - Spytała Katie.
- Jestem Jessica, przyszłam do Chris. Jest w domu?
- Może jest, może nie ma. Ale co pani chce?
- O dzień dobry pani Jessica, spóźniła się pani. - Powiedział Chris.
- Kto to jest? - Spytała Kat.
- Ta pani przyszła, z biura podróży. Planowałem wyjazd dla nas.
- Aha, to idź z nią pogadać a ja obejrzę pogodę.
- Jess, po cholerę tutaj przyszłaś? Mało ci było! - Krzyczał Chris.
- Haha! Teraz ją rozkochasz i zostawisz? Tak jak mnie i inne.
- Haha, bardzo śmieszne.
- Taka jest prawda.
- A co chcesz jej to powiedzieć? Nie odważysz się!
- Może jej powiem ale nie teraz.
- To po huja tutaj przyszłaś?
- Jestem z tobą w ciąży!
Nudne, nudne. Ale to ma być w połowie obyczjówka a nie kryminał. =.=
Do zobaczenia, za dwa dłuuuuuuuugie tygodnie!
P.S Co do sondy, co chwilę był remis. Więc przez jakiś okres będzie ten nagłówek, a przez następny tamten. Pozdrawiam gorąco!
Wasza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz