czwartek, 15 lipca 2010

79."Nikczemna Gra" odcinek 19.

Jołł ziomki <3
Jakoś tak wieczorami bawimy się w podchody ^^. Chociaż ostatnio to nam nie wychodzi, bo jak jeden jest to drugi nie może, a jak ten drugi może to pierwszego nie ma <lol22>. Rower mi zepsuli, pojebusyyy ;dd Przerzutek im się chciało zmieniać, a mój rowerek nie wytrzymał... Pedałuję i pedałuję a tu on nie chce jechać i ciągle muszę pedałować a i tak wolno jedzie, haha. Kiedyś tak było, ale tatuś naprawił a teraz tatusia ni ma, bo u Szwabów siedzi :P A jak graliśmy w siatę no i tak odbiłam piłkę, że mój mały paluszek u prawej rączki nie wytrzymał ciśnienia ^^. Chyba wybity, a może zwichnięty bo miałam wybite palce ale żeby aż tak, to nigdy. No i na dodatek w marcu na wfie go sobie wybiłam i nadal jak brałam go tak do tyłu to bolał, nie wygoił a tu znów dupa. I boli... uuu ^^ I się fioletowy zrobił, hyhy. Dobrze, że nim nie trzeba pisać na klawiaturze, bo nie wiem co bym zrobiła. Pierwszy dzień tak bolał, że ja myślałam, że umrę tam ^^ Ale Kali tzn. Luflee dzielna jest. Z Żulią zrobiliśmy taką rodzinkę, że jedno małżeństwo moje a drugie jej ale w jednej chacie. No i się każdej dziecko urodziło i na tym zdjęciu głównym, jedno dziecko trzymała jej simka a drugie jej sim. Nie no kurde, w każdej rodzinie zawsze jej trzymają dzieci -.- No i Luflee jeszcze na Zaćmieniu nie była! Ni ma czasu, a kino mamy jakieś takie zjebane i trzeba jechać do Piły. A mama marudzi ^^. Muszę sobie bilet zarezerwować, hyhy.
Dziś dziewiętnasty odcinek słynnego fotostory ^^. Dwudziesty też mam.
 

NIKCZEMNA GRA
ODC. 19
 

Następnego słonecznego dnia:
- Jejku, ale ty jesteś śliczny! – Katie zachwycała się psem przybłędom.
   
– Myślę, że ciebie przygarnę pod swój dach... Tylko jak ty się wabisz? Może nazwę cię Scotty.
   
Katie robiła porządki w ogrodzie, kiedy niespodziewanie pojawił się nie kto inny jak Patrick.
- Nie wiem jak zdołałaś uciec i zaprać twojego kolegę, ale się dowiem! – Krzyknął Patrick.
- Zostaw mnie w spokoju, czy ja ci coś zrobiłam?
- Tak.
   
- Niezły z ciebie cienias, jak dziewczyna mogła ci coś zrobić... – Wyśmiewała się Katie. – I co teraz pobiegniesz wypłakać się do mamusi? Ojjj...
- Przestań mi pyskować, dziwko!
   
- I kogo ty tu nazywasz dziwką! Ja nie jestem zboczeńcem, co gwałci na lewo i prawo!
- Hahahaha... Odjeb się idiotko i zostaw mnie w spokoju!
- I kto tu kogo ma zostawić w spokoju! – Powiedziała szatynka.
   
- Ej ty, odjeb się od niej! A ja myślałem, że jesteś dobrym kolegą. – Krzyknął Matt i popchnął „kolegę”.
- Widzisz pozory mylą. A z resztą co ci do tego? Hę?
- A właśnie dużo mi do tego!
- Uuu... Fajnego chłopaczka sobie nasza Katie znalazła.
- Jak już to nie twoja! Spadaj i żebym więcej cię tutaj nie widział.

- Kurde, czemu ja mam takie popieprzone życie, co? Ja chyba wybiorę się do psychologa! Już nie daję rady, wiesz co on mi zrobił? Ile cierpiałam...
   
- Katie uspokój się, wszystko będzie dobrze... Ułoży się zobaczysz.
- Tak łatwo ci mówić ciebie nikt nie zgwałcił, nie porwał, nie zdradził i w ogóle!
- Zadzwoń do Ashlee, spotkajmy się wszyscy i coś poradzimy.
- Okej. – Oznajmiła Katie i udała się po telefon. Wydusiła dziewięciu cyfrowy numer i odebrała jej przyjaciółka.
- Halo?
- Cześć, tu Katie. Tak pomyślałam sobie, może wpadniecie dzisiaj koło piętnastej z Jayem.
  
- Jasne, a coś się stało bo masz taki dziwny głos? – Spytała blondynka.
- Patrick znowu tu był...
- Jak on ciebie znalazł, ile razy masz się przeprowadzać.
- Nie wiem, ale to nic nie da. To pa.
- Cześć.
  
- Zaraz powinni tu być, jest za dziesięć. – Odparł Matt.
- Num.
Nagle rozległ się głośny dźwięk dzwonka; DING-DONG.
- Pójdę otworzyć. – Oznajmiła Katie i udała się ku drzwiom.
 
- Hej Ash, hej Jay. Wejdźcie to środka.
  
- Jak zauważyliście Jay przefarbował się na swój naturalny kolor. – Powiedziała Ashlee.
- Wyglądasz sto razy lepiej, w tym blondzie wyglądałeś jak jakiś alfons.
- Może i masz rację, może w tym kolorze mnie tak nie rozpoznają. – Odparł Jay.
- To dlatego, żeś się ufarbował. Trzeba było tak od razu! – Zaczął Matt.
- Wcale, że nie. Zrobiłem to dla siebie, bo mi się tak podoba.
  
- Może zacznijmy o czymś innym, co? – Spytała blondynka.
- Patrick znowu tu był z jakimiś sapami.
- Czy on się kiedyś odwali?
- Ja się tego wszystkiego boję. – Powiedziała Katie. – I to, że, że ja go zabiłam! Rozumiecie? Jestem morderczynią, pójdę do piekła!
- Ale nic nie mogłaś zrobić, to było w obronie własnej. Sąd by cię nie skazał. – Wyjaśnił Jay.
- Wtedy nie, ale ja ukryłam ślady zbrodni, a tak nie robią ludzie w obronie własnej! Nie uwierzą mi, nikt mi nie uwierzy!
- Uwierzą, i myślę, że należy to zgłosić. – Oznajmił teraz już szatyn.
- Dajcie mi pomyśleć przez ten tydzień, okej?
- Jasne, skarbie. – Powiedziała Ash.
  
- W sobotę mamy koncert, a jutro idę o rozmowę o pracę. – Odparła Kate.
- Że co? Przecież mamy próby, jak ty chcesz to pogodzić, co? – Spytał zdziwiony Matt.
- Jakoś dam sobie radę, zawsze marzyłam o byciu dziennikarką.
- To bardzo pasuje, możesz pisać o sobie. – Powiedziała dla żartu blondynka.
- No ej...
- W tytke srej!
- Buhaha, bardzo śmieszne. A ja myślałam, że można na was liczyć.
- Oj już przestań, a do jakiej gazety będziesz pisać? – Spytał Jay.
- Nie wiem czy będę pisać. Ale jak już to do „Zagadek Miasta”.
- Dobrze, że nie do tych brukowców typu „Fakt”.

Następnego dnia.
- Dzień dobry. Byłam umówiona na rozmowę o pracę. – Powiedziała Katie.
  
- Dobrze, proszę iść do tamtego gabinetu. Pan Harris czeka.
- Dziękuję.

Dzień dobry, ja na rozmowę o pracę.
- A tak, proszę usiąść. Czym się pani zajmowała?
- Studiowałam humanistykę, później zajęłam się pracą w bibliotece w której przeczytałam mnóstwo książek, byłam także na kursie dziennikarstwa no i... nic.
   
- Interesujące, myślę, że ma pani duży potencjał i zaczyna pani pracę od jutra, ale ma okres próbny. – Oznajmił pan Harris.
- Naprawdę? Bardzo panu dziękuję, to o której mam przyjść?
- O ósmej rano.

 C.D.N
No to buziaki =*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez Tyler
« »